czwartek, 21 marca 2013

Rumuński nomad o zapachu... geranium - 5 pkt

Nomad Feteasca Neagra 2009

 

Półka - na wysokości kolan

Gdzie i czemu tak drogo - Czerwone Wino i 29 zł (zakup własny)

Do Ideału? - W połowie doskonałe (5 pkt.)

 
Znów wino czerwone, znów wytrawne, znów kobiece. Ale tym razem wino niby z Rumunii, ale tak naprawdę prosto z kosmosu. Gdy się już zjeżdża z wysokich rumuńskich Karpat na południe, to robi się nudnawo - płasko jak na Mazowszu. I kto by pomyślał, że tam powstaje wino tak oryginalne?!

Nomad Feteasca Neagra 2009 to produkcja winiarni Săhăteni. Autorem wina jest Aurelia Visinescu. Krótkie śledztwo w google pozwala stwierdzić, że to kobieta konkretna, związana ze swoim regionem - z terroir - jak by to napisali wytrawni znawcy. Pani Aurelia deklaruje, że jest związana z ziemią, przyrodą, naturą. Nic więc dziwnego, że i Nomada stworzyła, zaklinając to, z czego czerpie siły.

Czy stworzyła winiacza doskonałego? Jest niesamowite, to fakt. Po otworzeniu butelki czuć geranium. I to z jaką mocą! Potem jest skoszona trawa, jakieś zioła! Jak zostaje mało w kielichu, to czuć wiśnie i śliwki. I wszechobecne zioła. Te, które płożą się wzdłuż dróg wiodących przez Karpaty.
 
Ziołowe aromaty są pewnie planowe - może w zamyśle twórczyni miały odstraszyć Drakulę? Może tych ziół jest za dużo - pijąc to wino mam chwilami wrażenie, że nie wino to, a wermut. Choć alkoholu jest "tylko" 13,5 proc. Gdy wywietrzeje, w ustach czuć czereśnię, a po przełknięciu cały smak zostaje na długo.

Jedno jest pewne - nie da się tego wina pomylić z żadnym innym. Wielki plus za niebanalność. No bo porzeczkę, śliwkę i wiśnię ma co drugie wino. Ale geranium? Jeśli jeszcze uwzględnimy dobrą cenę, to wychodzi na to, że geranijnej Feteasce do doskonałości brakuje jeszcze tylko troszkę!

 
Winiacz na 5 punktów w 7-punktowej skali!